sobota, 25 sierpnia 2012

Parodos: List

Londyn, 17.04.2006

Kochany Cezarze,
ten list będzie trochę chaotyczny, ale mam zbyt wielki mętlik w głowie, by dało się go uporządkować. Chciałam przeprosić Cię z całego serca. Wszystko poszło źle. Nie miałam zamiaru Ci tego robić. Naprawdę. Tamto nic dla mnie nie znaczy. Nie planowałam tego. Gdybym tylko mogła cofnąć czas...

Wiedz też, że Cię okłamałam. Okłamywałam was wszystkich. Od pięciu miesięcy współpracuję z policją. W ciągu kilku dni mają wszystkich zaaresztować. Wszystkich poza Tobą. Będziesz bezpieczny. Zataiłam przed nimi Twoje istnienie. Nikt cię nie wyda, nawet gdyby chciał, bo nie wiedzą nic o Tobie. Właśnie dlatego wymyśliłam Ci ten pseudonim.

Będziesz bezpieczny, ale musisz odejść. Przeprowadź się na drugi koniec kraju i zacznij nowe, bezpieczne życie.

Dziękuję Ci. Podarowałeś mi dwa najpiękniejsze lata mojego życia. Powiedziałabym, że nigdy ich nie zapomnę, ale to chyba niemożliwe. Odchodzę, Cezarze. Odchodzę tam, dokąd nigdy nie pozwoliłbyś mi pójść. Nie potrafię żyć tak, jak żyłam dotąd. Nie umiem też zacząć od nowa. Koniec jest dla mnie jedynym wyjściem. Wszystko skończy się tam, gdzie się zaczęło.

Przepraszam, że nie potrafię wyznać Ci tego prosto w oczy. Mam nadzieję, że znajdziesz sobie jakąś porządną dziewczynę, która nie ma tylu tajemnic i doceni to, co jej dasz. Szkoda, że ja nie potrafiłam.

Żegnaj

Solange

P.S. Myślę, że nie mieliśmy racji co do nazwiska. Żadne z nas.


Z tego nie jestem tak dumna jak z Prologosu, ale "Mówi się trudno i płynie się dalej, płynie się dalej, płynie się dalej..." (czy tylko ja jestem tak stara, że cytuję "Gdzie jest Nemo" :D). 

Z racji, że nie zrobiłam tego w odpowiednim miejscu, wyjaśnię znaczenie tytułu prologu. Komensalizm (współbiesiadnictwo) to rodzaj nieantagonistycznego oddziaływania. Polega on na tym, że jeden gatunek czerpie korzyści z drugiego, nie czyniąc mu przy tym szkody ani nie przynosząc korzyści (np. rekin i podnawka, lew i hiena, antylopa i bąkojad - chyba).

Do napisania